Widzieć jasno, w zachwyceniu
Niewielu jest dziś artystów, którzy mają swój własny świat



Malarstwo Emila Polita to wizja świata pełna zachwytu nad jego urodą, całościowa, niezwykle sugestywna. Ale tego widzenia artysta nikomu nie narzuca.
Do malarstwa Emila Polita pasują słowa Marcela Prosta: „widzieć jasno, w zachwyceniu”. Artysta zaledwie sugeruje, poddaje pod rozwagę swój osobisty punkt widzenia i może dlatego jego płótna nie wypadają najlepiej na wystawach zbiorowych. Tłumią je ostre, agresywne obrazy „nowoczesne”, choć na niezbyt wysokim poziomie.
Krzyk jest frazesem Emil Polit odrzuca bunt i dramatyzm, którym posługuje się kilka pokoleń artystów awangardowych. Zwłaszcza, że powtarzany wielokrotnie krzyk staje się tylko frazesem. Łatwo jest przemawiać, trudniej mówić, przypominając najprostsze prawdy.
Malarstwo Emila Polita, to spójna, całościowa wizja świata, którą osiąga się przez kontemplację natury. Tylko tak można dojść do uogólnienia, odnalezienia wewnętrznej prawdy o naszej rzeczywistości. Jest późne letnie popołudnie, w prześwietlonym słonecznym blaskiem ogrodzie cienie stają się coraz dłuższe. Na pierwszym planie nieruchomo siedzi malarz, słuchając co ma mu do powiedzenia Muza – zwiewna postać w greckiej tunice. Rozmowa odbywa się „Szeptem” (nazwa cyklu obrazów). Częściej panuje milczenie – oznaka wewnętrznego porozumienia. Niekiedy ciszę przerywa gra skrzypiec, fletu, rzadziej harmonii. Sceny figuralne, to wielka parabola życia i ludzkiego losu („Życiorys”), opowiedziana szeptem, bez wielkich słów.
Sceny te kojarzą się z autoportretami Jacka Malczewskiego, któremu niemal zawsze towarzyszy Muza. Lecz Emil Polit inaczej opowiada historię biblijnego Tobiasza: zagubionego chłopca z ptaszkiem w ręce. Inaczej, niż młodopolski artysta ogląda w wyobraźni scenę Zwiastowania, która rozgrywa się na ulicy.
Umiłowanie ciszy Pod względem warsztatowym Emilowi Politowi najbliższy jest Pierre Bonnard, jego umiłowanie ciszy, czystego koloru i światła. Malarstwo rzeszowskiego artysty zakorzenione jest we wciąż żywej tradycji, odczytanej na nowo, oglądanej przez pryzmat obserwacji i emocji. Widać to w każdym pejzażu. Jak czarodziej artysta potrafi zmienić wygląd rzeszowskich ulic: jak „Na Staszica” czy „Zima na Modrzejewskiej”. Nawet szarości („Szary dom”) błyszczą niewytłumaczalnym blaskiem.
Z tymi pełnymi pogody pracami kontrastuje Droga Krzyżowa z rzeszowskiej katedry. Dramat Męki Pańskiej rozgrywa się w mroku, rozjaśnionym wewnętrznym światłem. Ta niezwykła jasność potęguje się w scenach Ukrzyżowania, Zdjęcia z Krzyża i Złożenia do Grobu. Dramat Odkupienia rozgrywa się w kręgu zaledwie kilku osób: najważniejszych bohaterów tego dramatu.
Antoni Adamski a.adamski@gcnowiny.pl 19. Października 2005 04:00